Szukasz Terapeuty?
Wybierz specjalistę i umów się na wizytę.
Światowy Dzień Zdrowia Psychicznego, obchodzony 10 października, to od ponad trzech dekad moment refleksji nad tym, że nie istnieje zdrowie bez zdrowia psychicznego. Tegoroczne hasło Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) – „Zdrowie psychiczne w sytuacjach kryzysowych” – nabiera szczególnej mocy w świecie, w którym niepewność, przeciążenie i stres stały się codziennością. Każdy z nas doświadcza momentów, gdy grunt pod nogami drży – dla jednych to początek załamania, dla innych impuls do wewnętrznego wzrostu. Dlaczego tak różnie reagujemy na te same wydarzenia? Co decyduje, że jedni toną w chaosie, a inni potrafią z niego wyłowić sens? I czy odporność psychiczna to cecha, z którą się rodzimy, czy umiejętność, którą można w sobie zbudować?
Kryzys – słowo, które ma historię
W języku greckim krisis znaczyło „punkt zwrotny” – chwilę decyzji, gdy sytuacja mogła odwrócić swój bieg. Dla Hipokratesa był to moment przesilenia w chorobie: organizm osiągał granicę możliwości, a dalszy przebieg zależał od siły, by odzyskać równowagę. Ta metafora przetrwała tysiąclecia. Także dziś w psychologii kryzys nie oznacza końca, lecz etap przejścia – dramatyczny, ale otwierający przestrzeń na zmianę. Szerzej o psychologicznym znaczeniu kryzysu pisaliśmy w artykule „Zdrowie psychiczne w sytuacjach kryzysowych – jak reagować, gdy świat się wali” (przyp. red.).
Po doświadczeniach XX wieku słowo „kryzys” nabrało nowego znaczenia. W czasie wojen, katastrof i strat badacze zaczęli dostrzegać, że człowiek reaguje nie tylko biologicznie, ale też społecznie i emocjonalnie. Erich Lindemann opisał proces żałoby po pożarze w Cocoanut Grove (1942), a Gerald Caplan rozwinął koncepcję interwencji kryzysowej, wskazując, że załamanie psychiczne to nie choroba, lecz sygnał przeciążenia systemu adaptacyjnego. W ich ujęciu kryzys to punkt decyzyjny – moment, w którym jednostka może się rozpaść lub rozpocząć wewnętrzną reorganizację.
Ta myśl zapoczątkowała nowoczesne podejście do zdrowia psychicznego – od leczenia objawów ku wspieraniu odporności psychicznej i zdolności adaptacji. W latach 70. i 80. idee Caplana i Lindemanna spotkały się z nurtem psychologii humanistycznej. Kryzys zaczęto widzieć nie tylko jako chwilowe załamanie, ale też element procesu rozwoju osobowości. Z czasem wyłoniła się koncepcja rezyliencji – zdolności, dzięki której człowiek po trudnym doświadczeniu potrafi nie tylko wrócić do równowagi, ale często stać się bardziej świadomy, uważny i odporny.
Współczesna nauka łączy dziś te perspektywy w modelu biopsychospołecznym, uznając, że na przebieg kryzysu wpływają zarówno czynniki biologiczne (reakcje stresowe, neuroplastyczność), jak i psychiczne (regulacja emocji, przekonania) oraz społeczne (relacje, wsparcie, bezpieczeństwo). Światowa Organizacja Zdrowia definiuje zdrowie psychiczne jako dynamiczną równowagę – zdolność do adaptacji mimo zmian i obciążenia. Historia pojęcia pokazuje więc, że kryzys od zawsze był nie tylko chwilą załamania, lecz także zaproszeniem do zmiany i rozwoju.
Kiedy świat się wali – co dzieje się z psychiką
Kryzys może uderzyć nagle – wraz z żałobą, rozstaniem, przemocą – albo narastać po cichu, gdy przez miesiące kumulują się przeciążenia pracy, brak snu i presja oczekiwań. W obu przypadkach organizm reaguje tak, jakby stanął w obliczu realnego zagrożenia życia. Uruchamia się prastary mechanizm opisany przez Waltera B. Cannona: reakcja walki, ucieczki lub zamrożenia (fight–flight–freeze). W ciągu sekund aktywuje się oś HPA – z podwzgórza, przez przysadkę, do nadnerczy – a do krwi trafiają hormony stresu: adrenalina i kortyzol. Serce przyspiesza, ciało napina się, zmysły ostrzą. To system alarmowy, który przez tysiące lat ratował życie. Problem w tym, że mózg nie rozróżnia już między zagrożeniem fizycznym a emocjonalnym – utrata pracy czy konflikt w relacji uruchamia ten sam sygnał, co spotkanie z drapieżnikiem.
Jeśli napięcie trwa zbyt długo, mechanizm przestaje się „wyłączać”. Przewlekła aktywacja osi HPA prowadzi do zużycia zasobów, zaburzeń snu i obniżenia nastroju. Wydzielany w nadmiarze kortyzol zaburza pracę hipokampa – obszaru odpowiedzialnego za pamięć i regulację emocji. Pojawia się mgła poznawcza, rozdrażnienie, spadek motywacji. Ciało „mówi” bólem karku, ściśniętym żołądkiem, bezsennością. To nie słabość, lecz sygnał przeciążenia systemu – moment, w którym organizm domaga się przywrócenia poczucia bezpieczeństwa i rytmu dnia. Tak właśnie stres biologiczny przeradza się w psychiczny kryzys.
Psychologowie opisują typowy bieg doświadczenia kryzysowego, który – choć indywidualny – ma wspólne etapy: szok (zawieszenie, dezorientacja, reakcje somatyczne), dezorganizacja (chaos, utrata sensu i kontroli), punkt krytyczny (moment największego napięcia, ale też szansa na zmianę) oraz odbudowa (stopniowy powrót do równowagi emocjonalnej i poznawczej). Kolejne fazy nie zawsze układają się liniowo – często powracają falami, wraz z nowymi bodźcami i wspomnieniami. To naturalny proces adaptacji, w którym kluczową rolę odgrywa relacja z otoczeniem. Bez kontaktu, wsparcia i poczucia sensu nawet silna jednostka traci wewnętrzne oparcie – dlatego pierwszy krok w kryzysie to nie działanie, lecz odbudowa więzi i bezpieczeństwa emocjonalnego.
Skala zjawiska – dane, które trudno zignorować
Według Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) w 2021 roku z zaburzeniami psychicznymi żyło około 1,1 miliarda osób na świecie — to niemal co siódmy mieszkaniec Ziemi. Najczęściej diagnozowane są zaburzenia lękowe i depresyjne, stanowiące globalne wyzwanie zdrowia publicznego. Co roku z powodu samobójstwa życie traci ponad 700 tysięcy osób, a w grupie wiekowej 15–29 lat samobójstwo jest trzecią najczęstszą przyczyną zgonu. Dane te pokazują, że kryzys psychiczny nie jest zjawiskiem jednostkowym, lecz masowym problemem dotykającym społeczeństw niezależnie od poziomu ich rozwoju.
Analizy OECD („Health at a Glance 2023”) wskazują, że mimo częściowego spadku po szczycie pandemii, poziom objawów depresyjnych w 2022 roku pozostawał co najmniej o 20% wyższy niż przed 2020 rokiem. Z kolei raport Eurofound (2025) potwierdza utrzymywanie się wysokiej częstości zaburzeń lękowych i depresyjnych w całej Unii Europejskiej, przy największym ryzyku wśród młodych kobiet oraz starszych mężczyzn. Po latach spadków w części krajów obserwuje się także zahamowanie, a miejscami odwrócenie trendu spadkowego liczby samobójstw.
W Polsce sytuacja odzwierciedla globalne tendencje. W badaniu Ipsos (2024) problemy ze zdrowiem psychicznym znalazły się na drugim miejscu wśród najczęściej wskazywanych obaw zdrowotnych – wskazało je 40% ankietowanych, zaraz po chorobach nowotworowych (42%). Równolegle dane ZUS za 2024 rok pokazują, że z powodu zaburzeń psychicznych i zachowania wystawiono 30,3 mln dni zwolnień lekarskich, co stanowiło 12,6% wszystkich dni absencji chorobowej. To wymierny wskaźnik kosztów społecznych i ekonomicznych kryzysów psychicznych, które z prywatnego doświadczenia jednostki przeradzają się w wyzwanie systemowe.
Dlaczego jedni się załamują, a inni rosną?
Nie każdy miał podobne „warunki uczenia się odporności”. Na to, jak człowiek reaguje w sytuacji granicznej, wpływa wiele czynników: historia życia (w tym styl przywiązania i wcześniejsze straty), jakość relacji i dostępność wsparcia, wypracowane wzorce radzenia sobie (unikanie, konfrontacja, poszukiwanie sensu), przekonania o własnej skuteczności („mam wpływ” vs. „nic ode mnie nie zależy”) oraz stan biologiczny, czyli reaktywność układu nerwowego. Kiedy zasoby emocjonalne są niskie, a sieć wsparcia ograniczona, organizm szybciej traci zdolność adaptacji. To nie oznaka słabości, lecz sygnał wyczerpania systemu – podobny do przemęczenia mięśni po długim biegu. W psychologii klinicznej taki stan opisuje się jako moment graniczny, w którym równowaga między wymaganiami a możliwościami zostaje zachwiana.
Z drugiej strony część osób, mimo trudnych doświadczeń, potrafi stopniowo odzyskiwać spokój i poczucie sensu. To zjawisko określane mianem rezyliencji (resilience) – procesu i efektu adaptacji do przeciwności dzięki elastyczności emocjonalnej, poznawczej i behawioralnej. Nie chodzi o nieodczuwanie bólu, lecz o zdolność jego przetworzenia. American Psychological Association definiuje rezyliencję jako dynamiczną umiejętność powrotu do równowagi po doświadczeniach stresu, traumy lub straty. Badania prowadzone przez zespoły George’a Bonanno pokazują, że u większości ludzi typową reakcją po trudnych wydarzeniach jest stopniowy powrót do stabilnego funkcjonowania – bez dramatycznych przełomów, lecz z rosnącą zdolnością do regulacji emocji i nadawania znaczenia temu, co się wydarzyło. Dla wielu to właśnie w kryzysie ujawnia się wewnętrzny potencjał wzrostu – nie poprzez zaprzeczanie emocjom, lecz poprzez ich świadome przeżycie i zrozumienie.
Różnice w odporności psychicznej nie wynikają więc z „siły charakteru”, lecz z połączenia biologii, doświadczenia i środowiska. Im więcej elastyczności i wsparcia społecznego, tym większa szansa, że trudność stanie się początkiem zmiany. To właśnie ten mechanizm – jak człowiek odbudowuje równowagę po załamaniu – stanowi rdzeń pojęcia odporności psychicznej.
Mechanizmy odporności psychicznej – co dzieje się w nas, gdy się podnosimy
Powrót do równowagi po kryzysie nie jest jednorazowym aktem siły, lecz złożonym procesem odbudowy, w którym ciało, emocje i myślenie ponownie uczą się współpracować. W badaniach psychologicznych i neurobiologicznych coraz wyraźniej widać, że odporność psychiczna nie jest cechą wrodzoną, lecz dynamicznym układem procesów, które można wzmacniać. Wyróżnia się cztery kluczowe mechanizmy, wspólnie tworzące sieć regeneracji po doświadczeniu przeciążenia.
- Biologiczny „reset” – po fazie mobilizacji układ nerwowy stopniowo uczy się ponownie reagować na bodźce w sposób adekwatny. Dzięki zjawisku neuroplastyczności możliwa jest przebudowa torów reakcji stresowej – to, co dawniej automatycznie wywoływało lęk czy napięcie, z czasem przestaje uruchamiać alarm. Wsparciem są techniki regulacji (np. oddech, uważność, biofeedback) i odpowiednia psychoedukacja. Badania nad osią HPA pokazują, że nawet po silnym stresie organizm potrafi przywrócić równowagę, jeśli ma warunki do regeneracji: sen, rytm, kontakt i poczucie bezpieczeństwa.
- Psychologiczna elastyczność – zdolność do zmiany sposobu myślenia o sytuacji, akceptacji emocji i powrotu do sprawczości małymi krokami. Zamiast walczyć z lękiem, uczymy się z nim współistnieć i reinterpretować jego znaczenie. To mechanizm opisywany w terapiach poznawczo-behawioralnych i akceptacji (ACT): zrozumienie, że emocje są informacją, a nie wyrokiem, pozwala odzyskać poczucie wpływu i sensu działania.
- Sieci wsparcia – relacje społeczne stanowią najskuteczniejszy bufor przeciw skutkom stresu. Liczne badania WHO, OECD i APA potwierdzają, że poczucie przynależności i możliwość rozmowy znacząco obniżają ryzyko zaburzeń nastroju oraz samobójstw. Bliski kontakt – nawet krótki, ale autentyczny – działa na układ nerwowy jak biologiczny regulator, wyciszając reakcję stresową. To dlatego izolacja bywa tak niebezpieczna, a wspólnota tak terapeutyczna.
- Sens i wartości – poszukiwanie znaczenia doświadczenia to etap, w którym człowiek przestaje pytać „dlaczego to się stało?”, a zaczyna „po co to przeżyć?”. Psychologia pozytywna opisuje ten proces jako wzrost potraumatyczny (PTG) – wewnętrzne dojrzewanie po kryzysie, któremu towarzyszy pogłębione poczucie wdzięczności, empatii i świadomości własnych granic. Włączenie kryzysu w ciąg dalszy historii życia staje się jednym z najbardziej stabilnych źródeł odporności.
Każdy z tych mechanizmów działa jak element układu naczyń połączonych – biologiczna regulacja ułatwia myślenie, elastyczność poznawcza wspiera relacje, a relacje pomagają odnaleźć sens. To dlatego odporność psychiczna nie jest samotną walką, lecz procesem, który rozwija się w relacji ze światem.
6 kroków codziennego treningu odporności (praktyka)
Odporność psychiczna nie rodzi się w momencie próby – kształtuje się codziennie, w drobnych gestach i decyzjach. Te sześć kroków to prosty, ale skuteczny sposób na wzmocnienie wewnętrznej stabilności. Można je traktować jak ćwiczenia dla umysłu i układu nerwowego – im częściej wykonywane, tym bardziej naturalne stają się w sytuacjach stresu.
- Nazwij emocje – zatrzymaj się na chwilę i sprawdź, co naprawdę czujesz. Czy to złość, lęk, wstyd, a może smutek? Gdzie w ciele odczuwasz napięcie? Samo nazwanie emocji uruchamia bardziej refleksyjne obszary mózgu i redukuje reakcję alarmową. To pierwszy krok od chaosu ku zrozumieniu siebie.
- Zatrzymaj się i oddychaj – kilka minut spokojnego, wydłużonego wydechu wysyła do mózgu sygnał: „jest bezpiecznie”. Oddychanie w rytmie 4–6 (wdech do 4, wydech do 6) reguluje pracę autonomicznego układu nerwowego i obniża poziom kortyzolu. Ten prosty nawyk ma potwierdzony wpływ na poprawę koncentracji i redukcję napięcia.
- Sięgnij po ludzi – kryzys izoluje, dlatego warto świadomie sięgać po kontakt. Jeden telefon, jedna rozmowa, jedno „posłuchaj mnie” – to często wystarczy, by odzyskać punkt oparcia. Empatyczna obecność drugiej osoby działa jak regulator emocji. Nie trzeba rad ani rozwiązań, wystarczy obecność i autentyczny dialog.
- Przepisz pytanie – zamiast „dlaczego to mnie spotkało?”, zapytaj „czego mogę się z tego nauczyć?” lub „na co mam wpływ dziś?”. Zmiana perspektywy to podstawa elastyczności poznawczej – umiejętności, która pomaga przejść od bezradności do działania. Tak buduje się sprawczość krok po kroku, nawet w ograniczonych warunkach.
- Mikrocele – odporność to nie heroizm, lecz powrót do rytmu. Zjedzony posiłek, krótki spacer, rozmowa z bliskim czy wzięcie prysznica – te drobne akty troski o siebie stają się mikrosygnałami „żyję, działam, odzyskuję kontrolę”. Każde wykonane „małe tak” odbudowuje zaufanie do własnych możliwości.
- Skorzystaj z profesjonalnego wsparcia – czasem nawet największa wiedza i dobre chęci nie wystarczą. Wtedy potrzebna jest obecność specjalisty, który pomoże uporządkować emocje i przywrócić równowagę. Interwencja kryzysowa, psychoterapia czy psychoedukacja to nie oznaka słabości, lecz świadomego wyboru dbania o siebie. Trenować odporność psychiczną można również z naszymi psychologami i terapeutami – bezpiecznie, online i w swoim tempie.
Regularne praktykowanie tych kroków wzmacnia elastyczność emocjonalną i poczucie wpływu. Z czasem to, co kiedyś uruchamiało lęk, staje się bodźcem do refleksji, a codzienność odzyskuje rytm i spokój.
Co pomaga, a co odbiera siłę – szybkie porównanie
Odporność psychiczna nie jest jednorazowym aktem woli, lecz sumą codziennych wyborów. Każda reakcja – myśl, decyzja, sposób interpretacji – może albo wspierać proces regeneracji, albo go blokować. W sytuacji kryzysu nawet drobne nawyki nabierają znaczenia: to, jak rozmawiamy ze sobą w myślach, czy pozwalamy emocjom wybrzmieć, czy raczej je tłumimy, decyduje o tempie powrotu do równowagi. Poniższe zestawienie pokazuje najczęstsze różnice między zachowaniami, które wzmacniają odporność, a tymi, które ją osłabiają.
Zachowanie / myśl | Wzmacnia odporność | Osłabia odporność |
---|---|---|
Nazwanie emocji | Urealnia doświadczenie, zmniejsza chaos | Kumulacja napięcia i somatyzacja |
Akceptacja faktów | Otwiera na planowanie zmiany | Zaprzeczanie przedłuża impas |
Wsparcie społeczne | Buforuje stres, porządkuje perspektywę | Izolacja nasila bezradność |
Rytuały i odpoczynek | Stabilizują układ nerwowy | Chaotyczny tryb dnia utrwala pobudzenie |
Terapia / psychoedukacja | Uczy elastyczności poznawczej | Trwanie w błędnych schematach |
To zestawienie warto traktować nie jak ocenę, lecz jak mapę. Każdy z nas ma tendencję do przechodzenia między obiema stronami w zależności od dnia i sytuacji. Świadomość, co nas wzmacnia, a co osłabia, to pierwszy krok ku bardziej dojrzałemu reagowaniu – takiemu, które nie unika emocji, lecz nadaje im kierunek. W ten sposób codzienne zachowania stają się praktyką rezyliencji – budowaniem siły, która nie polega na niepodatności, ale na zdolności powrotu.
Kiedy trudność staje się kryzysem
Nawet najbardziej wyćwiczone strategie mogą w pewnym momencie przestać działać. Z pozoru drobna trudność zaczyna się wtedy rozrastać, a codzienne sposoby radzenia sobie – rozmowa, ruch, sen, kontakt z bliskimi – przestają przynosić ulgę. To moment, w którym organizm i psychika wysyłają sygnał: „potrzebuję wsparcia”.
Trzy czerwone flagi, które wskazują, że warto zareagować natychmiast:
- To, co zwykle pomagało, przestaje działać – dotychczas skuteczne sposoby (rozmowa, aktywność, odpoczynek) nie przynoszą ulgi ani poprawy nastroju.
- Emocje wymykają się spod kontroli – pojawiają się gwałtowne napady lęku, gniewu lub przeciwnie: zobojętnienie i poczucie odrętwienia.
- Narasta rezygnacja i bezsenność – myśli w rodzaju „nie ma po co”, utrata energii, trudności ze snem i motywacją do działania.
Takie sygnały nie są oznaką słabości, lecz formą alarmu – informacją, że układ nerwowy utracił zdolność samoregulacji. W takich sytuacjach nie warto czekać. Sięgnij po pomoc bliskich lub specjalistów – rozmowa z psychologiem, terapeutą czy lekarzem może zapobiec pogłębieniu kryzysu. Badania potwierdzają, że wczesna interwencja znacząco obniża ryzyko utrwalenia objawów i zwiększa szansę na szybki powrót do równowagi. Im wcześniej zareagujesz, tym większe prawdopodobieństwo, że trudność pozostanie tylko epizodem, a nie punktem zwrotnym prowadzącym do załamania.
Głos ekspertów – normalność kryzysu i sztuka podnoszenia się
American Psychological Association (APA) definiuje rezyliencję jako proces i wynik udanej adaptacji do trudnych wydarzeń dzięki elastyczności emocjonalnej, poznawczej i behawioralnej. To nie stan, który raz osiągnięty pozostaje na zawsze, lecz zdolność do dynamicznego odzyskiwania równowagi mimo przeciwności. Badania George’a Bonanno i współautorów pokazują, że u większości osób po silnych stresach lub traumach pojawia się trajektoria stopniowego powrotu do stabilnego funkcjonowania – zwłaszcza wtedy, gdy człowiek może liczyć na wsparcie i ma przestrzeń do nadania sensu własnemu doświadczeniu.
Eksperci podkreślają, że rezyliencja nie polega na unikaniu cierpienia, lecz na uczeniu się, jak przez nie przechodzić. Elastyczność, a nie twardość, jest jej rdzeniem: pozwolenie, by emocje wybrzmiały, przy jednoczesnym szukaniu małych kroków wpływu – to właśnie ten rodzaj wewnętrznej pracy sprawia, że z kryzysu można wyjść bardziej świadomym siebie, a nie zgaszonym. Jak pisaliśmy szerzej w artykule „Resilience – sztuka podnoszenia się po upadkach” (przyp. red.), proces ten wymaga czasu, akceptacji emocji i stopniowego odzyskiwania sprawczości.
Ta perspektywa przesuwa akcent z pytania „dlaczego przeżywam kryzys?” na „jak przejść przez kryzys, nie tracąc siebie?”. W tym sensie rezyliencja nie jest przywilejem nielicznych, ale umiejętnością dostępną każdemu – kształtowaną przez kontakt, refleksję i gotowość, by zaczynać od nowa, nawet jeśli nie od razu widać cel. To właśnie ta zdolność czyni z kryzysu nie kres, lecz początek procesu dojrzewania emocjonalnego.
Kryzys jako część życia – refleksja końcowa
Nie sposób przejść przez życie bez kryzysów. Każdy z nich – choć boli i burzy porządek – może stać się początkiem zmiany, która dojrzewa w ciszy, a nie w spektakularnych gestach. Psychologia rozwojowa przypomina, że momenty załamania często pełnią funkcję korekty – zmuszają do zatrzymania się, przewartościowania relacji, odzyskania kontaktu z tym, co naprawdę ważne. W tym sensie kryzys bywa nie wrogiem, lecz przystankiem, który pozwala odzyskać kierunek.
Dane WHO i OECD pokazują, że żyjemy w epoce podwyższonego napięcia emocjonalnego i chronicznego stresu. To nie tylko indywidualne doświadczenia, lecz wspólny rytm współczesnych społeczeństw – szybkie tempo, przeciążenie, nadmiar bodźców. Dlatego właśnie tak istotne staje się uczenie się odporności, rozumianej nie jako twardość, lecz zdolność do miękkiego powrotu. Kryzys nie jest końcem historii. To pauza, w której można usłyszeć siebie na nowo i zdefiniować, co naprawdę daje poczucie sensu: relacje, odpoczynek, bliskość, empatię.
Jeśli czujesz, że grunt usuwa ci się spod nóg – sięgnij po ludzi i po profesjonalne wsparcie. Rozmowa z psychologiem czy terapeutą nie odbiera siły, lecz pomaga ją odzyskać. Równowaga zwykle nie wraca nagle. Wraca cicho – krok po kroku, rozmowa po rozmowie, oddech po oddechu. I właśnie w tej cichej pracy nad sobą zaczyna się prawdziwa rezyliencja – sztuka podnoszenia się, która czyni nas dojrzalszymi, a nie odporniejszymi na ból.
Materiał ma charakter edukacyjny i nie zastępuje profesjonalnej diagnozy ani terapii. Jeśli pojawiają się myśli o zrobieniu sobie krzywdy – zadzwoń na 112 lub skontaktuj się z całodobowym Centrum Wsparcia 800 70 2222 / 116 111 (dzieci i młodzież).
Bibliografia
- World Health Organization (WHO). World Mental Health Report: Transforming Mental Health for All. Dostęp online: who.int
- World Health Organization (WHO). Suicide – Fact Sheet (2025). Dostęp online: who.int
- Organisation for Economic Co-operation and Development (OECD). Health at a Glance 2023: Mental Health. Dostęp online: oecd.org
- American Psychological Association (APA). Resilience and Coping with Trauma — Guidelines and Research Summaries. Dostęp online: apa.org
- Southwick, S.M., Bonanno, G.A., Masten, A.S., et al. Resilience Definitions, Theory, and Challenges: Interdisciplinary Perspectives. Dostęp online: pubmed.ncbi.nlm.nih.gov